Widok
ABW istnieje, pilnuje nas.
Ściśle współpracuje z USA, ale że Amerykanie słabną, sama jest dość słaba i niepewna siebie. Może za ileś lat przynależność do ABW będzie najgorszym z możliwych okropieństw.
ABW pilnuje prawicowego układu i wszyscy jej pracownicy są solidarnościowcami dla uproszczenia. Mają efektowną groźnie wyglądającą siedzibę w Warszawie.
Próbują działać jak SB, werbując informatorów w rodzinach, działając jakby "nieformalnie".
Nikt nie kontroluje działalności tej służby: żadni politycy zachodni, żadne media, po prostu jest i tak ma być.
Czasem myślę, że to coś w rodzaju służby z Południowego Wietnamu, która ma swoje 5 minut, a te się kończą.
Kontrolują sytuację, nawet są dosyć profesjonalni i sympatyczni, chyba wierzą w to, co robią. Ale zarazem egoistyczni, nie wierzą, że można by podważyć ich autorytet.
Służba dość mało znaczącego kraju, gdzie nigdy nic poważnego się nie dzieje.
Tak jak było z SB, ABW z Trójmiasta jest trochę inna niż z Warszawy, po prostu bardziej wyluzowana i platformerska.
Ściśle współpracuje z USA, ale że Amerykanie słabną, sama jest dość słaba i niepewna siebie. Może za ileś lat przynależność do ABW będzie najgorszym z możliwych okropieństw.
ABW pilnuje prawicowego układu i wszyscy jej pracownicy są solidarnościowcami dla uproszczenia. Mają efektowną groźnie wyglądającą siedzibę w Warszawie.
Próbują działać jak SB, werbując informatorów w rodzinach, działając jakby "nieformalnie".
Nikt nie kontroluje działalności tej służby: żadni politycy zachodni, żadne media, po prostu jest i tak ma być.
Czasem myślę, że to coś w rodzaju służby z Południowego Wietnamu, która ma swoje 5 minut, a te się kończą.
Kontrolują sytuację, nawet są dosyć profesjonalni i sympatyczni, chyba wierzą w to, co robią. Ale zarazem egoistyczni, nie wierzą, że można by podważyć ich autorytet.
Służba dość mało znaczącego kraju, gdzie nigdy nic poważnego się nie dzieje.
Tak jak było z SB, ABW z Trójmiasta jest trochę inna niż z Warszawy, po prostu bardziej wyluzowana i platformerska.
Zadanie dla ABW, właściwie dla prywatnego detektywa:
Kto właściwie atakuje mnie tak, żeby wbić mnie w ziemię, i to wszystkie najdrobniejsze aspekty mojego niezbyt znaczącego życia.
Atak prawdopodobnie obejmuje też moją rodzinę do trzeciego pokolenia.
Moi rzekomi znajomi to w większości kontakty operacyjne ABW.
Podejrzewam jakiś nieformalny atak aż z USA, z nieokreślonego źródła, choć w inne dni wydaje mi się, że to jednak silny atak z Rosji.
Może tak: część rodziny trzyma z USA i ci są atakowani przez Rosję, a część trzyma z Rosją i ci są atakowani przez USA :)
Pewnie jesteśmy na linii frontu.
Kto właściwie atakuje mnie tak, żeby wbić mnie w ziemię, i to wszystkie najdrobniejsze aspekty mojego niezbyt znaczącego życia.
Atak prawdopodobnie obejmuje też moją rodzinę do trzeciego pokolenia.
Moi rzekomi znajomi to w większości kontakty operacyjne ABW.
Podejrzewam jakiś nieformalny atak aż z USA, z nieokreślonego źródła, choć w inne dni wydaje mi się, że to jednak silny atak z Rosji.
Może tak: część rodziny trzyma z USA i ci są atakowani przez Rosję, a część trzyma z Rosją i ci są atakowani przez USA :)
Pewnie jesteśmy na linii frontu.
Możliwe, że jestem osobą, na której punkcie każdy dostaje obsesji i realizuje na mnie swoje sny, zwidy i paranoje.
Trójmiasto, lata 90.: przez dwa lata mieszkałem w akademiku z 27-latkiem, który mógł być podstawionym agentem.
Twierdził, że studiuje filozofię, że wcześniej studiował w Krakowie.
Raz zaprosił znajomych, którzy zostawili mi tekturkę z jajkiem wielkanocnym, tańczącymi wokół niego zwierzątkami w krainie Arkadii, a z tyłu dedykacją następującą (niedawno odkryłem to cudo podczas porządków):
Dla drogiego Montera, który tak uprzejmie odbiera telefony i przekazuje ważne informacje, co by dobrze mu się żyło (z okazji oblewania mojej zdanej matury...)
Kryśka (kol. Adriana)
1.06.9X
Wyraźne aluzje do Przemyka i Pyjasa.
Trójmiasto, lata 90.: przez dwa lata mieszkałem w akademiku z 27-latkiem, który mógł być podstawionym agentem.
Twierdził, że studiuje filozofię, że wcześniej studiował w Krakowie.
Raz zaprosił znajomych, którzy zostawili mi tekturkę z jajkiem wielkanocnym, tańczącymi wokół niego zwierzątkami w krainie Arkadii, a z tyłu dedykacją następującą (niedawno odkryłem to cudo podczas porządków):
Dla drogiego Montera, który tak uprzejmie odbiera telefony i przekazuje ważne informacje, co by dobrze mu się żyło (z okazji oblewania mojej zdanej matury...)
Kryśka (kol. Adriana)
1.06.9X
Wyraźne aluzje do Przemyka i Pyjasa.
Zachowałem ją przypadkiem, zawsze mam wyrzucić, ale że jest tam dedykacja z moim imieniem, nie mogę tak po prostu wrzucić do śmieci.
Nie wiadomo, co z tym zrobić, bo jest "trwałe".
Ale może chodziło też o "trwałe bezrobocie (zieloną trawkę)".
Wręczająca dziewczyna była w nastroju radosnym, jakby robiła fajnego psikusa.
Albo aluzja do nagród książkowych, które dostawałem w szkołach z dedykacją jako dobry uczeń. Skoro tyle o mnie wiedzieli.
To mój dość twardy dowód na celowe niszczenie mnie przez ABW.
Zainteresowałem się dopiero ostatnio tą służbą, ponieważ lubię zajmować się sprawami dopiero, kiedy dojrzeją.
Nie wiem, na ile działają samodzielnie.
Nie wiadomo, co z tym zrobić, bo jest "trwałe".
Ale może chodziło też o "trwałe bezrobocie (zieloną trawkę)".
Wręczająca dziewczyna była w nastroju radosnym, jakby robiła fajnego psikusa.
Albo aluzja do nagród książkowych, które dostawałem w szkołach z dedykacją jako dobry uczeń. Skoro tyle o mnie wiedzieli.
To mój dość twardy dowód na celowe niszczenie mnie przez ABW.
Zainteresowałem się dopiero ostatnio tą służbą, ponieważ lubię zajmować się sprawami dopiero, kiedy dojrzeją.
Nie wiem, na ile działają samodzielnie.
Obserwowali mnie nadal, w innym mieście. W 2008 odwiedził mnie agent, ale mówił takim szyfrem, że zostawił mnie z zagadką.
Mają też informatorów typu bibliotekarz.
Zakładając, że rozkazy idą z centrali w Warszawie, znaczyłoby to, że działają dość sprawnie już od lat 90.
Jeśli działają jako państwo polskie, to OK, martwią mnie tylko nieformalne, jakby prywatne akcje polityków, którym się coś przywidziało.
Rozkaz z USA pewnie jest nadrzędny, a USA są słabe i chcą tylko świętego spokoju, nawet są gotowe płacić za spokój.
Teraz już wiecie, jak zarabiam na życie.
Mają też informatorów typu bibliotekarz.
Zakładając, że rozkazy idą z centrali w Warszawie, znaczyłoby to, że działają dość sprawnie już od lat 90.
Jeśli działają jako państwo polskie, to OK, martwią mnie tylko nieformalne, jakby prywatne akcje polityków, którym się coś przywidziało.
Rozkaz z USA pewnie jest nadrzędny, a USA są słabe i chcą tylko świętego spokoju, nawet są gotowe płacić za spokój.
Teraz już wiecie, jak zarabiam na życie.
Powiedzmy, że znaczący polityk chce wpływać na przebieg działań ABW wobec mojej osoby. Tworzy stały kontakt z komórką zajmującą się mną i konsultuje się, podpowiada rozwiązania. A drugi polityk, w innym mieście, też od czasu do czasu się przyłączy, poprzez ABW w swoim innym mieście? Bo jestem ich przeciwnikiem podstawowym i mają obsesję na moim punkcie?
Bo napisałem książkę na ich temat, którą cenzurują? Oni zaczęli, w latach 90., swą obraźliwą i agresywną polityką.
Książka może być ściemą i propagandą, ale chyba ich ubodła. To dwaj zarozumialcy, są już zresztą nielubiani przez społeczeństwo, choć szanowani przez Zachód, który też ośmiesza się, coś cenzurując.
Bo napisałem książkę na ich temat, którą cenzurują? Oni zaczęli, w latach 90., swą obraźliwą i agresywną polityką.
Książka może być ściemą i propagandą, ale chyba ich ubodła. To dwaj zarozumialcy, są już zresztą nielubiani przez społeczeństwo, choć szanowani przez Zachód, który też ośmiesza się, coś cenzurując.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lewiatan_(traktat_filozoficzny)
(wprowadzenie i Część I)
(wprowadzenie i Część I)
Agent był platformersem, może z Warszawy, rzekomo wiele pracował w wakacje zagranicą. Kolega to taki platformers-pisowiec o mocnych powiązaniach w Warszawie, powiedzmy, że z wyższych sfer.
Rozmawiali tak, jakbym był tylko nieznaczącym pionkiem, a w rzeczywistości chodziło o kogoś wysoko postawionego z Warszawy, kogo trzeba wciągnąć w tę akcję.
I to im się udało, to trwa do dzisiaj.
Rozmawiali tak, jakbym był tylko nieznaczącym pionkiem, a w rzeczywistości chodziło o kogoś wysoko postawionego z Warszawy, kogo trzeba wciągnąć w tę akcję.
I to im się udało, to trwa do dzisiaj.
To taki łańcuch PZPR-owców i solidarnościowców współpracujących z ABW, który do mnie dotarł ostatnio.
Kiedy raz do niego przystąpią, są bardzo zdeterminowani w swoich poglądach. Zmiana ich nastawienia, oderwanie ich od ABW jest praktycznie niemożliwe i nawet nie próbuję. Oni po prostu kochają USA i chcą być w wielkiej grupie patriotycznych Polaków.
Kiedy raz do niego przystąpią, są bardzo zdeterminowani w swoich poglądach. Zmiana ich nastawienia, oderwanie ich od ABW jest praktycznie niemożliwe i nawet nie próbuję. Oni po prostu kochają USA i chcą być w wielkiej grupie patriotycznych Polaków.
Ta ABW to jakiś prawicowy "deep state", o którym niewiele wiadomo.
Agent np. mówił, że jego koledzy informatycy dobrze zarabiają, chyba 4000 brutto w tamtych czasach. Prawdopodobnie już zaczynało się śledzenie przepływu treści w internecie.
Gdańsk - Okopowa, dobre położenie. Byłem wiele razy na Ogarnej w British Council.
Ale: "Stan siedziby ABW przy Okopowej w Gdańsku jest bardzo zły - mówi gdańska posłanka Małgorzata Chmiel (PO)." (Dziennik Bałtycki)
Departamenty, biura jak w SB.
Agent np. mówił, że jego koledzy informatycy dobrze zarabiają, chyba 4000 brutto w tamtych czasach. Prawdopodobnie już zaczynało się śledzenie przepływu treści w internecie.
Gdańsk - Okopowa, dobre położenie. Byłem wiele razy na Ogarnej w British Council.
Ale: "Stan siedziby ABW przy Okopowej w Gdańsku jest bardzo zły - mówi gdańska posłanka Małgorzata Chmiel (PO)." (Dziennik Bałtycki)
Departamenty, biura jak w SB.
Niestety, muszę reaktywować wątek, bo przypomniał mi się jeszcze bardzo młody Amerykanin (ok. 19 lat) zaproszony przez mojego agenta na nocleg w ramach niby to wymiany ze Szwecją. Amerykanin nie wyglądał zbyt żwawo, był osowiały i leżący, czytał "Śmierć komiwojażera" Arthura Millera, która miała być zadaną mu lekturą. Nie wyglądał mi na agenta CIA, ale może nim był. Oczywiście miał mnie ostrzec czy coś w tym rodzaju. To było chyba lato 97, pod koniec naszego wspólnego gospodarstwa.
Obecnie też jestem w trakcie ataku na mnie, ale ten rozszyfrowałem dość łatwo.
To kulminacja, gdzie USA przekazały instrukcje wszystkim trzem siedzibom ABW w Polsce, te pracowały ze swoimi wszystkimi KO, a także z nowymi, aby maksymalnie mnie skopać. Każdy dorzucił jakiś pomysł. Do tego jeszcze dotarli do Rosji, która też się przyłączyła w dużej mierze. Muszę bronić się na 6 metrach kwadratowych przed fizycznym prawie atakiem.
Skoro właściwie na świecie liczą się tylko USA i Rosja, to jestem atakowany przez wszystkich ludzi na świecie wspólnie połączonych. To tak, jakby przygnieciono mnie trzytonową skałą.
Mam do oddychania tylko małą niszę powietrzną i z niej piszę do was przy moim komputerze z generatorem prądu.
To kulminacja, gdzie USA przekazały instrukcje wszystkim trzem siedzibom ABW w Polsce, te pracowały ze swoimi wszystkimi KO, a także z nowymi, aby maksymalnie mnie skopać. Każdy dorzucił jakiś pomysł. Do tego jeszcze dotarli do Rosji, która też się przyłączyła w dużej mierze. Muszę bronić się na 6 metrach kwadratowych przed fizycznym prawie atakiem.
Skoro właściwie na świecie liczą się tylko USA i Rosja, to jestem atakowany przez wszystkich ludzi na świecie wspólnie połączonych. To tak, jakby przygnieciono mnie trzytonową skałą.
Mam do oddychania tylko małą niszę powietrzną i z niej piszę do was przy moim komputerze z generatorem prądu.
Co jednak sobą reprezentuję, co tak usilnie atakują?
Może widzą we mnie Europejczyka? To dość silny nurt mojego myślenia. Tzw. "euro", jak mówią w USA.
Np. zamieszczałem linki na forum i były do materiałów: francuskiego, angielskiego i austriackiego. Podałem też dwa przykłady niemieckie. Tak pracuje mój mózg.
Może widzą we mnie Europejczyka? To dość silny nurt mojego myślenia. Tzw. "euro", jak mówią w USA.
Np. zamieszczałem linki na forum i były do materiałów: francuskiego, angielskiego i austriackiego. Podałem też dwa przykłady niemieckie. Tak pracuje mój mózg.
Ataki z Rosji, to najtrudniejsze do zrozumienia. Mam wiele hipotez:
1. Na pewno silny jest nurt mojej chęci do współpracy z USA. Unikam jednak otwartej i przyjaznej współpracy, a zwłaszcza występowania przeciw Rosji. Mam np. potężną bliznę tylko dlatego, że wybrałem studia o zachodnim zabarwieniu.
2. Podlizywanie się przez Rosję Amerykanom. Też możliwe. Dołączanie się do superakcji.
3. Jakieś podejrzenia, że chcę być samodzielny, silny i niezależny. Mówiąc wprost: na pewno chcę zostać co najmniej prezydentem. Takie ambicje są zakazane, trzeba działać na swoim polu.
4. Jestem zbyt prozachodni kulturowo i toksyczny już dla delikatnej Rosji. Zbyt globalistyczny, co im zagraża.
5. Każdy Polak jest podejrzany i nielojalny. Zwłaszcza że nawet polscy komuniści poszli ostatecznie na pełną współpracę z Zachodem.
6. Czasem myślę, że widzą we mnie rodzaj Czeczeńca.
Generalnie odpychają mnie od siebie i myślę o wyjeździe gdzieś dalej, by nie być postrzeganym jako bliskie zagrożenie. Kultura rosyjska niezbyt już na mnie działa, amerykańska bardzo. Nie wiem jednak, jakiego typu wyjazd jest możliwy, na pewno nie gdzieś, gdzie roi się od CIA. Ani też do kraju autorytarnego, gdzie bym "szpiegował".
1. Na pewno silny jest nurt mojej chęci do współpracy z USA. Unikam jednak otwartej i przyjaznej współpracy, a zwłaszcza występowania przeciw Rosji. Mam np. potężną bliznę tylko dlatego, że wybrałem studia o zachodnim zabarwieniu.
2. Podlizywanie się przez Rosję Amerykanom. Też możliwe. Dołączanie się do superakcji.
3. Jakieś podejrzenia, że chcę być samodzielny, silny i niezależny. Mówiąc wprost: na pewno chcę zostać co najmniej prezydentem. Takie ambicje są zakazane, trzeba działać na swoim polu.
4. Jestem zbyt prozachodni kulturowo i toksyczny już dla delikatnej Rosji. Zbyt globalistyczny, co im zagraża.
5. Każdy Polak jest podejrzany i nielojalny. Zwłaszcza że nawet polscy komuniści poszli ostatecznie na pełną współpracę z Zachodem.
6. Czasem myślę, że widzą we mnie rodzaj Czeczeńca.
Generalnie odpychają mnie od siebie i myślę o wyjeździe gdzieś dalej, by nie być postrzeganym jako bliskie zagrożenie. Kultura rosyjska niezbyt już na mnie działa, amerykańska bardzo. Nie wiem jednak, jakiego typu wyjazd jest możliwy, na pewno nie gdzieś, gdzie roi się od CIA. Ani też do kraju autorytarnego, gdzie bym "szpiegował".
W sumie to jednak słabe argumenty.
Za coś jestem karany solidnie: fizycznie, psychicznie, finansowo, mieszkaniowo. Tak, żebym miał bardzo nędzne życie. Musi to być jakieś bardzo znaczące przewinienie.
Może to coś, co dopiero się zdarzy. A czasem z przeszłości to, co się zdarzy, wydaje się czymś całkiem innym, bo okoliczności się zmieniają.
8. Chodzi o moje socjalistyczne, liberalne poglądy.
9. Nie zawsze podoba mi się to, co robią Rosjanie, i mówię to publicznie, ale to delikatna krytyka.
10. Przypadkiem upubliczniłem ważny sekret wojskowy Rosji, choć mam wrażenie, że było to kontrolowane. Sekret pozostał sekretem, bo nikt nie zareagował.
Za coś jestem karany solidnie: fizycznie, psychicznie, finansowo, mieszkaniowo. Tak, żebym miał bardzo nędzne życie. Musi to być jakieś bardzo znaczące przewinienie.
Może to coś, co dopiero się zdarzy. A czasem z przeszłości to, co się zdarzy, wydaje się czymś całkiem innym, bo okoliczności się zmieniają.
8. Chodzi o moje socjalistyczne, liberalne poglądy.
9. Nie zawsze podoba mi się to, co robią Rosjanie, i mówię to publicznie, ale to delikatna krytyka.
10. Przypadkiem upubliczniłem ważny sekret wojskowy Rosji, choć mam wrażenie, że było to kontrolowane. Sekret pozostał sekretem, bo nikt nie zareagował.
To było właśnie w Trójmieście, 20-25 lat temu.
Jako pomniejszy PZPR-owiec, pomniejszy nawet stalinista wybrałem studia trochę nietypowe: anglistykę o silnym zabarwieniu amerykanistycznym, w okresie proamerykańskiego szału.
Dziwne, i tworzące od razu silny zgrzyt. Stresy także dla solidarnościowców, którzy nie wiedzieli, czy jestem nasłanym szpiegiem, czy jakimś ekscentrykiem.
Dlaczego więc tak wybrałem? Szło mi dobrze, czasem bardzo dobrze, bo taki miałem naturalny talent. Sytuacja była jednak fałszywa.
Cały efekt taki, że i Ruscy uznali mnie za jakiegoś podwójnego agenta.
Do dziś mam problemy z tego powodu.
Problemy rekompensuje kontakt z ciągle jeszcze mocną kulturą anglosaską, podczas gdy rosyjska interesuje tylko najzagorzalszych fanów.
Jako pomniejszy PZPR-owiec, pomniejszy nawet stalinista wybrałem studia trochę nietypowe: anglistykę o silnym zabarwieniu amerykanistycznym, w okresie proamerykańskiego szału.
Dziwne, i tworzące od razu silny zgrzyt. Stresy także dla solidarnościowców, którzy nie wiedzieli, czy jestem nasłanym szpiegiem, czy jakimś ekscentrykiem.
Dlaczego więc tak wybrałem? Szło mi dobrze, czasem bardzo dobrze, bo taki miałem naturalny talent. Sytuacja była jednak fałszywa.
Cały efekt taki, że i Ruscy uznali mnie za jakiegoś podwójnego agenta.
Do dziś mam problemy z tego powodu.
Problemy rekompensuje kontakt z ciągle jeszcze mocną kulturą anglosaską, podczas gdy rosyjska interesuje tylko najzagorzalszych fanów.
Ostatnio dość często widzę sytuacje, nowsze i dawniejsze, gdzie sprawców trudno ustalić, bo trzeba by im przydzielić procentowe udziały. Współpraca. Każdy dołożył od siebie jakąś część. Po dokładniejszej analizie można ustalić skład procentowy i czasami te mniejsze domieszki są zadziwiające, jak w kodzie DNA.
Najgorsze jest to, że wszystkie informacje z Rosji wyciekają na Zachód i potem nawet jakiś szeregowy solidarnościowiec zna największe sekrety Rosji, podczas gdy Rosjanie żyją w błogiej nieświadomości, przestrzegają procedur, zachowują tajemnicę, tak że szeregowy pezetpeerowiec nie wie od nich nic.
Wie tyle, ile dowie się od solidarnościowców, którzy zachowują swoją tajemnicę.
Tak było np. przy Czarnobylu - nawet wierchuszka partii nie dostawała żadnych informacji z ZSRR.
Wie tyle, ile dowie się od solidarnościowców, którzy zachowują swoją tajemnicę.
Tak było np. przy Czarnobylu - nawet wierchuszka partii nie dostawała żadnych informacji z ZSRR.
Przykry w sumie dla mnie temat, gdzie jestem ofiarą jakichś długoletnich represji.
Wiadomo, że taka sytuacja jest beznadziejna, nawet nie wierzę już, że moja opcja kiedykolwiek będzie coś znaczyć.
Mam charakter takiego interwencjonisty, atakuję władze i autorytety, jeśli słabo sobie radzą, jakby sprawdzam ich czujność.
Wiadomo, że taka sytuacja jest beznadziejna, nawet nie wierzę już, że moja opcja kiedykolwiek będzie coś znaczyć.
Mam charakter takiego interwencjonisty, atakuję władze i autorytety, jeśli słabo sobie radzą, jakby sprawdzam ich czujność.
Jak dla mnie, cały ten wątek może zniknąć. Tak tylko sobie głośno myślałem. I tak wiadomo, że np. żaden dziennikarz nie podejmie tematu. Wątek dla celów informacyjnych, przecież są tu jakieś tajemnice śledztw. Mam nadzieję, że i ABW skorzystała.
To są oficjalne agencje rządowe różnych państw, a ja muszę prowadzić prywatne śledztwo, bo nie ma mediów, bo nie ma prawa, jak w polskiej wiosce na głębokiej prowincji.
Mamy jednak Internet, co trochę zmieniło sytuację w porównaniu do dawniejszych czasów.
Starałem się nikogo nie obrażać, nie narażać.
Wikipedia:
Zeusowi nie podobał się człowiek. Ciągle jeszcze mając w pamięci ostatnią walkę z gigantami, obawiał się wszystkiego, co pochodzi z ziemi. Władca bogów kazał więc przywiązać Prometeusza do skał Kaukazu. Inna tradycja podawała, że Prometeusza przytwierdzono do pala, co też nadmienia Lukian, a ukazuje grecka waza zamieszczona obok. Codziennie o wschodzie Słońca przylatywał tam sęp, lub według innej wersji, orzeł Ethon (potomek potworów Tyfona i Echidny) i wyjadał Prometeuszowi wątrobę, która odrastała przez resztę dnia i nocy. Zeus chciał, by męka Prometeusza trwała bez końca, jednak po wielu latach przerwał ją Herakles, zabijając ptaka strzałą z łuku.
To są oficjalne agencje rządowe różnych państw, a ja muszę prowadzić prywatne śledztwo, bo nie ma mediów, bo nie ma prawa, jak w polskiej wiosce na głębokiej prowincji.
Mamy jednak Internet, co trochę zmieniło sytuację w porównaniu do dawniejszych czasów.
Starałem się nikogo nie obrażać, nie narażać.
Wikipedia:
Zeusowi nie podobał się człowiek. Ciągle jeszcze mając w pamięci ostatnią walkę z gigantami, obawiał się wszystkiego, co pochodzi z ziemi. Władca bogów kazał więc przywiązać Prometeusza do skał Kaukazu. Inna tradycja podawała, że Prometeusza przytwierdzono do pala, co też nadmienia Lukian, a ukazuje grecka waza zamieszczona obok. Codziennie o wschodzie Słońca przylatywał tam sęp, lub według innej wersji, orzeł Ethon (potomek potworów Tyfona i Echidny) i wyjadał Prometeuszowi wątrobę, która odrastała przez resztę dnia i nocy. Zeus chciał, by męka Prometeusza trwała bez końca, jednak po wielu latach przerwał ją Herakles, zabijając ptaka strzałą z łuku.
Prawda jest jak ta "odrastająca wątroba". Każdy kto utożsamia się z systemem wartości - kodeksem, w który wierzy a nie ze znaczkiem, mundurem, pozorami... żyje i przechodzi na drugą stronę spełniony.
Ps
nie przeceniajmy Internetu - narzędzia potężnego ale niedoskonałego. Nim skończę to zdanie, zamknie się jakiś punkt należący do zbioru przeszłości. Teraźniejszość to inny świat. Szczególnie gdy mówimy o rzeczach, zjawiskach naprawdę ważnych.
Ps
nie przeceniajmy Internetu - narzędzia potężnego ale niedoskonałego. Nim skończę to zdanie, zamknie się jakiś punkt należący do zbioru przeszłości. Teraźniejszość to inny świat. Szczególnie gdy mówimy o rzeczach, zjawiskach naprawdę ważnych.
Wikipedia
Kafka - Proces:
Fabuła
Głównym bohaterem powieści jest Józef K., kawaler, prokurent bankowy, mieszkający w nieznanym z nazwy mieście, określanym jako „stolica”. Pewnego dnia budzi się w swoim mieszkaniu i zostaje zaskoczony najściem urzędników, którzy oświadczają mu, że zostaje aresztowany, mimo iż nic złego nie popełnił. Mimo aresztowania może prowadzić normalne życie, musi jedynie pozostać do dyspozycji sądu. Pomimo pozorów normalności w życiu K. następuje seria absurdalnych, niezrozumiałych wydarzeń. Wiadomość o aresztowaniu dochodzi do wszystkich znajomych Józefa, który staje się dla nich pariasem. Na przesłuchaniach K. nieudolnie protestuje przeciwko osaczeniu go przez władzę sądową, nie udaje mu się jednak zmienić tej sytuacji. Wobec tego szuka pomocy u innych: żony woźnego sądowego (która okazuje się prostytutką), wuja Karola, prawnika Hulda, malarza sądowego Titorelliego, innego oskarżonego – Blocka, w końcu u więziennego kapelana (który stara się naświetlić jego sytuację poprzez przypowieść). Uzyskane przez niego informacje są jednak niepełne i niespójne.
Kafka - Proces:
Fabuła
Głównym bohaterem powieści jest Józef K., kawaler, prokurent bankowy, mieszkający w nieznanym z nazwy mieście, określanym jako „stolica”. Pewnego dnia budzi się w swoim mieszkaniu i zostaje zaskoczony najściem urzędników, którzy oświadczają mu, że zostaje aresztowany, mimo iż nic złego nie popełnił. Mimo aresztowania może prowadzić normalne życie, musi jedynie pozostać do dyspozycji sądu. Pomimo pozorów normalności w życiu K. następuje seria absurdalnych, niezrozumiałych wydarzeń. Wiadomość o aresztowaniu dochodzi do wszystkich znajomych Józefa, który staje się dla nich pariasem. Na przesłuchaniach K. nieudolnie protestuje przeciwko osaczeniu go przez władzę sądową, nie udaje mu się jednak zmienić tej sytuacji. Wobec tego szuka pomocy u innych: żony woźnego sądowego (która okazuje się prostytutką), wuja Karola, prawnika Hulda, malarza sądowego Titorelliego, innego oskarżonego – Blocka, w końcu u więziennego kapelana (który stara się naświetlić jego sytuację poprzez przypowieść). Uzyskane przez niego informacje są jednak niepełne i niespójne.